No i o to jestem. Czy na dobre ? nie wiem. Trochę się u mnie dzieję. Aż za dużo mogłabym rzec. W sumie,to jest więcej dobrych dni niż tych złych. W pracy mam fajne koleżanki,facet nie broi :p mam się do kogo przytulać i jest git. Od czego by tu zacząć. Na pewno od tego,że piszę z pustym żołądkiem :P śniadanie się robi tzn ja robię podczas pisania :P No więc gdzie byłam jak mnie nie było ? tu i tam :)
Zacznę od tego,góry,przepiękne widoki,mój K i ja wchodzący na szczyt. Barania Góra.

Powiem tak byłam dość posrana zważywszy,że mam lęk wysokości a wlazłam na dosyć wysoki punkt widokowy :P
Potem była Istebna Trójstyk granic.


No i Czeski Cieszyn

Choć czuje się świetnie. Zważywszy,że pokonuje swoje słabości a dodam,że kondycję mam słabszą od babci z balkonikiem o czym mi przypomniały moje zakwasy na drugi dzień. Lecz nie dałam za wygraną i jakiś czas później pojechaliśmy by wejść na najwyższy szczyt w grupie górskiej Beskidu Śląskiego Skrzyczne.

Miałam okazję jechać kolejką,ale tam też panikowałam strasznie. o.o aż nie mogłam robić zdjęć z tego strachu. Modliłam się by tylko zjechać na dół :P

W sumie to powinnam pisać po kolei co było i jak,ale podczas pisania co chwilę mi się coś przypomina. Będąc w Wiśle nie mogłam przecież nie odwiedzić skoczni Adama Małysza :D w Malince. Facet wtedy mój sam zjechał kolejką. I trochę nie wiedział,że aparat trzyma się ciągle w tej samej pozycji i dlatego obraz jest obrócony :P
Na prawdę wiele się odwiedziło tego roku :)
Również byłam w skansensie w Katowicach. Stare domostwa głownie z Istebnej z drewna. Takie wiecie miejsce w,którym pokazane były wnętrza domów starych wsi. Katowice też kiedyś były wsią. Był nawet domek sołtysa Katowic.
Było tam dużo interaktywnych rzeczy. Do tego skansenu można powiedzieć 21 wiek trafił :)
Była tam wirtualna szafa. W niej można sobie zrobić zdjęcie w ubraniach z epoki.

Byłam także w Zawoi,ale pogoda była fatalna.

Byłam z K nawet w ośrodku kolonijnym,w którym parę lat temu miał zaszczyt być :) a po tylu latach wrócił tam ze mną :)
Pogoda była tak fatalna,że nie wiele zrobiliśmy. Byliśmy na jakimś kiermaszu,festynie,jarmarku gdzie potem przeszło stado owiec. Prawie się o mnie obijały :P Potem poszliśmy do Lewiatana i zjedliśmy spore uda z kurczaka za 8 zł za 3 uda :D niezły ,,dil'' ;) potem stwierdziliśmy,że wrócimy tam za rok by się bardziej rozejrzeć i pozwiedzać. Planujemy wspiąć się na diablak ;) najwyższy szczyt masywu Babiej Góry w Paśmie Babiogórskim należącym do Beskidu Żywieckiego.

W sumie byłam też w Żywcu przy tym sławnym jeziorze Żywieckim :)

w sumie ze Skrzywczne też go było widać :)
W tym samym dniu kiedy byłam w Zawoi potem zajechałam do Wadowic tam gdzie kiedyś mieszkał Jan Paweł 2 :) i zajadałam się kremówkami papieskimi :)


Pogoda nie dopisywała,ale w dobrym towarzystwie zawsze można miło spędzić czas :)
,, W towarzystwie odpowiedniego człowieka możesz odbyć podróż dookoła świata,a będzie Ci się zdawało,że wszystko to trwa jedną chwilę. W pojedynkę jedynie wleczesz się przez świat,nawet jeśli jedziesz ekspresem albo lecisz samolotem ''
-Sándor Márai

* PS. linki do Youtube możecie wkleić w pasek strony www. nie chcę mi się robić hiper łącza. A tam są filmy,które robiłam w podróży. Trochę śmiechu jest bo czasem gadam tam głupoty. Warto obejżeć. ;)
Komentarze