Zamknij
 

QUIZ

6 grudnia to czas, gdy Święty Mikołaj obdarowuje wszystkich prezentami! Wiesz wszystko na temat Świętego? :)

ROZWIĄŻ QUIZ

Średnia ocena czytelników:
-
"Fyzen. Historia Jivin"
"Fyzen. Historia Jivin"
Moje książki | 06.10.2016, 21:04, odsłon: 1 148
Witajcie! W tej serii chcę Wam przedstawić fragment książki, którą piszę. Tych zaczętych książek jest dosyć sporo, dlatego wybrałam akurat tę jedną, i liczę, że Wam się spodoba.

Rozdział 1. Znalezisko Fyzen

 

Fyzen jak zwykle zasiedziała się w bibliotece. W końcu był to jej drugi dom. Gdy zorientowała się, która godzina, szybko zebrała swoje rzeczy, odłożyła książkę i wyszła. Na dworze panował chłód i zmrok, jednak Fyzen nic sobie z tego nie robiła. Dotarła do Domu na Wzgórzu Syren, jak nazwał go jej mały kuzyn Dag. Na chwilę się rozmarzyła; bardzo dawno widziała Daga, kiedy przyszedł się pożegnac przed wyjazdem. Fyzen na moment ścisnęło się serce, gdy przypomniała sobie jego pełne łez fioletowe oczka, które wycierał kosmykiem zlocistych włosów. Słodki, mały brzdąc, mieszkający „gdzieś” w Anglii. To „gdzieś” najbardziej ją martwiło: nie mogła nawet napisać do swojego kuzyna.

Otworzyla drzwi do kuchni i od razu uderzył ją mocny zapach imbiru.

-O, dzieńdobry Megan – powiedziała grzecznie Fyzen i czym prędzej czmychnęła do swojego malutkiego pokoiczku na piętrze. Usiadła na krześle i zamknęła oczy, rozkoszując się każdym powiewem wiatru.

Jej pokój miał zaledwie siedem i pół metra kwadratowego. Ledwo mieściło się tam łóżko, stolik, krzesło i komoda, a Fyzen znalazła jeszcze miejsce na przechowywanie swoich skarbów: fotografii, płyt, kaset i starego odtwarzacza zarówno na płyty, jak i kasetki. Jednak zdecydowanie najwięcej czasu Fyzen spędzała w bibliotece. To tam dowiadywała się najwięcej rzeczy o świecie; tam był jej prawdziwy dom. Tutaj, w Lindhouse, nie miała wiele do roboty, może poza dogadzaniem Megan i ojcu. Tego jednak nie cierpiała robić, więc kiedy tylko mogła, ulatniała się.

Megan była trzecią żoną Anthony' ego Linda i zarazem drugą macochą Fyzen. Miała ogniście rude włosy, podobnie jak matka dziewczyny, ciemnobrązowe oczy, orli nos i wąskie usta. Jej twarz była pozbawiona wyrazu, a niekiedy pojawiał się złośliwy uśmieszek. Fyzen nienawidziła jej z całego serca, i gdy tylko mogła, robiła jej na złość.

Teraz akurat Fyzen nie miała siły na psikusy i poszła spać wyjątkowo wcześnie, tj. o jedenastej wieczorem. Zresztą miała nazajutrz powrócić do czytania ukochanej książki. Była to opowieść o dziewczynie, szukającej swojego przeznaczenia. A gdy je już znalazła, tajemniczo zniknęła, co było oczywiście częścią zgrabnie uplecionego spisku jej wuja. Fyzen ubóstwiała wprost takie historie. Jakże słodko bylo sobie wyobrazić, że jest się bohaterką takiej książki błądzącej po świecie i wciąż s z u k a j ą c e j ... .

Następnego ranka Fyzen obudziła się wpół do siódmej i w trymiga znalazła się w bibliotece. Musiała jednakże poczekać na bibliotekarkę, żeby mogła w ogóle do niej wejść. Kiedy jednak poszła poszukać książki, znalazła liścik zatknięty między kartki. Wyjęła go. Koperta była w kolorze beżowo-pomarańczowym, coś jak piasek na plaży. Na kopercie nie było adresu ani nadawcy. Otworzyła kopertę i wyciągnęła kartkę, jakby lekko wilgotną, pachnącą słoną wodą morską. Na rogu kartki znajdował się zaczepiony włos o dziwnym kolorze, jak również łuska wyglądająca na rybią, ale trochę większa. Rozłożyła pomięty papier i zaczęła półgłosem czytać:

 

Wiem, że o nas wiesz. Wiem, że w nas nie wierzysz; twierdzisz, że to dziecinne bajeczki. Ale jednak istniejemy. Musisz nam pomóc. Weź ten włos i łuskę i idź nad brzeg jakiejkolwiek wody. Wypowiedz te oto słowa: <Włosy me niech nie zmokną, a syreni ogon wyrośnie na mój rozkaz!>, i w tym samym momencie wskocz do wody, trzymając włos przy włosach, a łuskę przy nogach. Wtedy Cię odnajdę i powiem, co dalej.

Audrina”.

 

To wszystko wydało się Fyzen jakieś dziwne, ale postanowiła to sprawdzić. Nieopodal bylo niewielkie jeziorko, wprawdzie czyste, ale bardzo głębokie. A Fyzen nie potrafiła zbyt dobrze pływać, więc istniało ryzyko, że jeśli ktoś ją nabiera, może się utopić. Wsadziła kartkę oraz włos i łuskę do koperty, a kopertę do kieszeni, po czym wybiegła jak szalona z biblioteki. Wprost rzuciła się w stronę jeziora. Gdy stanęła na brzegu, ogarnął ją strach: jezioro było czyste, ale mimo to nie było widać dna, nawet tu, gdzie stała dziewczyna. Trzymając kosmyk przy swoich włosach, a łuskę przy nogach, wypowiedziała dobitnie:

-Włosy me niech nie zmokną, a syreni ogon wyrośnie na mój rozkaz! - i wskoczyła do wody, spodziewając się najgorszego. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu.

Fyzen poczuła najpierw przejmujące zimno październikowej wody, potem lekkie mrowienie w nogach, a na końcu brzęczenie w głowie. Kiedy myślała już, że utonęła, ktoś pociągął ją za rękę i wyciągnął na powierzchnię. Przetarła oczy i zobaczyła... syrenę! Najprawdziwszą syrenę!

Sonda - wypowiedz się!

Komentarze
Brak komentarzy.
Napisz tutaj swój komentarz:
Aby ocenić materiał, musisz się zalogować